Odcinek 8 | Mechanik w sieci

Jak wyglądają prace w zespole R&D EXATEL? Jak mechanik sprzętowy odnalazł się w relacji z zespołem wytwórczym SDN? Jak skomplikowaną maszynerią jest sterowanie ruchem sieciowym? Zapraszamy do wysłuchania podcastu z Wojtkiem Gołębiowskim Kierownik ds. Projektów B+R.

Podcast 05/2022: SDN bez tajemnic / Mechanik w Sieci

Sylwia: Technologia telekomunikacyjna zmienia się na naszych oczach. To co kiedyś było marzeniem, dziś staje się rzeczywistością. SDN, czyli sieć definiowana programowo to święty Grall telekomunikacji XXI wieku. Filozofia SDN nabrała kształtu w okolicach 2010 roku, a dziś podbija świat technologii telekomunikacyjnych na całym świecie i tworzy nowy rynek, którego wartość w 2027 roku szacowana jest na aż 43 miliardy dolarów. W praktyce SDN oznacza telekomunikacyjną rewolucję. Dzięki filozofii SDN firmy takie jak EXATEL, które samodzielnie piszą oprogramowanie i tworzą własne technologie, mogę kreować elastyczne rozwiązania na najwyższym światowym poziomie. W tym programie rozmawiam z osobami które tworzą rozwiązania oparte na filozofii SDN. Programistami, architektami, analitykami. Czyli praktykami, którzy o technologiach sieci programowalnych wiedzą po prostu najwięcej. Serdecznie zapraszam na kolejny odcinek podcastu SDN bez tajemnic. Sylwia Buźniak, HR Biznes Partner EXATEL.

Sylwia: Dzień dobry, moim i Państwa gościem w dzisiejszym podcaście „SDN bez tajemnic” jest Wojciech Gołębiowski, Kierownik do spraw projektów badawczo-rozwojowych w EXATEL. Cześć Wojtku.

Wojciech: Cześć.

Sylwia: Dziękuję bardzo, że skorzystałeś z zaproszenia i możemy porozmawiać. Wojtek jest w mojej ocenie niezwykle barwną postacią. Serdecznie polecam Państwu jego profil na platformie Linkedin, ponieważ zakres i obszar zainteresowań Wojtka jest nieograniczony. Możecie poczytać o tematach związanych z żarówką czy innych tematach dotyczących elektroniki, a także zapoznać się z refleksjami Wojtka na temat obecnej sytuacji w kraju oraz w krajach sąsiednich. Dziś chciałabym porozmawiać o tym jak wygląda twoja praca w EXATEL. Czym się zajmujesz? Jak wygląda rola kierownika do spraw projektów badawczo-rozwojowych? Za co odpowiadasz?

Wojciech: Dziękuję ci za przedstawienie. W EXATEL zajmuję się wszystkim, co jest związane ze sprzętem. W ramach projektów badawczo-rozwojowych które prowadzimy, rozwijamy sieci SDN. Mimo, że mają one w nazwie software, to ten software zawsze pracuje na jakimś sprzęcie. Część tego sprzętu można oczywiście kupić i używać na nim oprogramowania, które tworzymy. Ale taki sprzęt ma swoje ograniczenia, ponieważ nie został stworzony do tego, by działał na nim SDN i nie wszystko da się tak wygodnie i fajnie uzyskać. Dlatego zdecydowaliśmy, że trochę zaryzykujemy. Rozwój własnego sprzętu to zawsze jakieś ryzyko. Długo to trwa, trzeba zorganizować logistykę, zorganizować dużą produkcję żeby to wszystko się opłacało i spięło finansowo. Dlatego podkreślam, że ryzykujemy i rozwijamy własne rozwiązania sprzętowe, które pozwolą SDN-owi w pełni rozwinąć skrzydła w przyszłości.

Sylwia: A jaka jest Twoja rola architekta sprzętowego, jeżeli mogę tak powiedzieć? Czy tworzymy tutaj wszystko sami w 100%, czy ta współpraca z partnerami technologicznymi nadal jest, a jeśli tak to w jakim zakresie?

Wojciech: Mamy jednego głównego partnera technologicznego – firmę FastLogic z Łodzi. Są to świetni inżynierowie, którzy ogarniają większość rzeczy technicznych. Moja rola jest taka, żeby to co oni robią, pasowało do tego co my potrzebujemy i jednocześnie było robione odpowiednio szybko. Czyli muszę zrozumieć SDN-a, zrozumieć naszych software-owców, programistów. Muszę zrozumieć co oni robią, do czego dążą, jakie są nasze cele i wiedzieć jak to przełożyć na wymagania sprzętowe, sformułować te wymagania i pilnować czy ta architektura sprzętowa, a potem już fizycznie projekt sprzętu, cały czas gra z tym, co jest rozwijane po stronie software-owej. A to też się dosyć  dynamicznie zmienia, jak to w R&D. Nie ma nic stałego. Dlatego też jest to bardzo ciekawa i dynamiczna praca. Bardzo dużo się dzieje.

Sylwia: A jak wygląda Twoja relacja z zespołem wytwórczym? Celowo używam słowo relacja, ponieważ nie wiem na ile jesteś członkiem zespołu wytwórczego, a na ile jest to bycie obok zespołu.

Wojciech: W tej chwili moja relacja wygląda tak, że ja się od nich uczę. Chodzę na ich spotkania, nieproszony albo proszony i słucham co mówią. Czasem zadaję jakieś głupie pytania. Jestem inżynierem-mechanikiem, który trochę się nauczył innych rzeczy w międzyczasie. Wcześniej prowadziłem różnego rodzaju projekty sprzętowe, które zaczynały się od pomysłu, a kończyły dokumentacją produkcyjną, co obejmowało nie tylko elektronikę, ale też całą masę innych aspektów wytwarzania. Natomiast jeśli chodzi o programowanie i sieci, to wiedziałem tylko jak skonfigurować domowy router. Wszedłem w to środowisko niedawno. Do nauki jest całe mnóstwo rzeczy, więc głównie słucham co oni robią i zadaję pytania. Czasem okazuje się, że takie pytania powodują jakieś małe zamieszanie – jak to z pytaniami często jest – i one wpływają jakoś też na rozwój oprogramowania, a zwłaszcza na synchronizację tego z tym, co dzieje się po stronie sprzętowej.

Sylwia: I o tym synchro chciałabym porozmawiać. Na ile ten harmonogram zespołu wytwórczego, czyli to co jest zaplanowane w ramach sprintów, ma pływ na Twoją pracę? Kiedy wiesz, co powinieneś robić?

Wojciech: On może nie jest bardzo sprzężony. Te cele, które są w ramach oprogramowania postawione, one są bardzo obok tego, co trzeba robić w ramach sprzętu. Na tym dosyć wczesnym etapie rozwoju sprzętu, to co ja potrzebuję żeby określić co jest do zrobienia, to jakieś końcowe wymagania na przepływności, na szybkości sygnałów. Takie zupełnie graniczne rzeczy, które się będą dziać. Na tej podstawie powstaje architektura elektroniczna, dobieramy komponenty, wymyślamy jak je nawzajem rozłożyć, jak zaprojektować płytkę elektroniczną aby wszystkie sygnały się w niej zmieściły. Natomiast na późniejszym etapie, za jakiś rok, kiedy dojdzie do implementacji bardziej poważanego oprogramowania – już na tej platformie sprzętowej, która powstaje – wtedy te prace bardziej się zsynchronizują.

Sylwia: Na jakim etapie są teraz te prace? Jak wygląda twoja odpowiedzialność za architekturę sprzętową? Co robisz na co dzień?

Wojciech: Mamy za sobą w ubiegłych latach wykonanych kilka takich scoutingów technologicznych. Nie braliśmy się od razu za projekt właściwej platformy sprzętowej. Sprawdzaliśmy co i za ile się da. Taki research, wypady do przodu aby sprawdzić co się dzieje. Zrobić jakąś płytkę z bardzo szybkimi sygnałami. Sprawdzić kto potrafi taką płytkę wyprodukować, ile czasu mu to zajmie i jakie to pieniądze będzie kosztować. Lub sprawdzić czy jesteśmy w stanie zmierzyć tak szybko zmienne sygnały jakie trzeba, jakie oprogramowanie jest do tego potrzebne i jakie oprzyrządowanie. Bardzo dużym zaskoczeniem było to, ile jeszcze się trzeba było nauczyć. Jaka jest potrzebna wiedza tylko po to, żeby mierzyć sygnały, które są raptem dwa razy szybsze niż te, z którymi mieliśmy do czynienia wcześniej. Jak się  okazuje, jest to zupełnie inna wiedza. Tak samo jeśli chodzi o metodykę projektowania płytek. Nie wystarczy położyć koło siebie dwóch ścieżek, żeby tak samo szybki sygnał mógł nimi przepłynąć. Dlatego, że przy dużych prędkościach dzieją się takie zjawiska, które w zupełnie nieintuicyjny sposób wpływają na propagację sygnałów i sprawiają np., że szybsze sygnały zostają bardzo szybko stłumione. To jest cała wielka wiedza jak się projektuje takie płytki. Dzięki temu scoutingowi technologicznemu zbudowaliśmy taka bazę wiedzy, która była niezbędną podstawą by w ogóle zacząć. W tej chwili mamy już stworzoną architekturę platformy sprzętowej, która cały czas będzie takim poligonem doświadczalnym, ale dużo bardziej zaawansowanym.

Sylwia: Na jakim poziomie jest ta architektura? Czy jest to architektura HLD czy dekomponujecie na niższe warstwy?

Wojciech: To już jest architektura, która pozwala nam po prostu rysować płytkę elektroniczną. Mamy dobrane układy FPGA, które będą sercem przetwarzania ruchu. Mamy dobrane pamięci szybkiego dostępu, które będą przechowywały reguły, według których będziemy sterować ruchem. Mamy dobrane sposoby w jakie urządzenie będzie się komunikować z warstwą nadrzędną. Jest to po prostu moment tuż przed deską kreślarską.

Sylwia: Jak wygląda twoja współpraca z partnerami technologicznymi? Bo jeżeli architektura jest na naszym poziomie, po stronie EXATEL, to co się dzieje dalej już na zewnątrz? Parter technologiczny to zakładam że firma zewnętrzna.

Wojciech: Nawet architekturę w dużym stopniu, tą fizyczną i logiczną, samego urządzenia już opracowują. My zapewniamy kontrolę tego, czy ta architektura spełnia nasze – cały czas zmienne – wymagania. Sami się razem z nimi uczymy. Nie są to rzeczy, które jakakolwiek firma w Polsce wcześniej robiła.

Sylwia: Na ile wpływ czasów w których przyszło nam żyć, przekłada się na Twoją prace? Nie jest to software, a więc kod który pisze deweloper, tylko wymagany jest zakup sprzętu, gotowych elementów do tego urządzenia. Jak to wygląda w czasach obecnych?

Wojciech: Sytuacja jest szczególnie trudna, ponieważ wraz z początkiem pandemii i wprowadzeniem w wielu krajach lockdownów, zerwały się łańcuchy logistyczne. Zresztą nie tylko lockdowny się do tego przyczyniły, bo było też parę innych zdarzeń, jak np. fala upałów w USA, która wstrzymała produkcję przez pewien czas. To jest taki system naczyń połączonych, który jak się raz wysypie, to szybko nie wstaje. Ponieważ zamówienia się skumulowały, powstały opóźnienia, zdrożał fracht, zabrakło kontenerów. Nagle zrobiło się za mało kontenerów, co spowodowało dalszy wzrost cen frachtu. Jakieś punkty przeładunkowe były w remoncie dłużej niż zakładano i to też spowodowało cały łańcuch przesunięć. Efekt jest taki, że na rynku brakuje wielu komponentów półprzewodnikowych. Nikogo już w tej chwili nie dziwi, że jak się składa zamówienie na mikroprocesor – czy układ FPGA jak w naszym przypadku – to dostaje się czas dostawy rzędu 30 albo nawet 50 tygodni. Mamy taki przypadek u nas.

Sylwia: Roczne oczekiwanie na element składowy to dosyć długie odroczenie.

Wojciech: To jest bardzo nietypowa sytuacja. Planowanie prac badawczych w których jak mówiliśmy wcześniej wszystko zmienia się często nawet o 180 stopni, to bardzo duże wyzwanie, ryzyko oraz związane z tym koszty. Wiemy, że potrzebujemy tego komponentu. Będziemy go potrzebować za rok i to akurat mniej więcej zgadza się z tym czasem dostawy. Ale może okazać się, że dojdziemy do wniosku w trakcie prac projektowych, że potrzebujemy jednak czegoś innego. Musimy z dużym wyprzedzeniem zgadywać, że coś nam będzie potrzebne i zamawiać to. A jak się zrobi prototyp to może się okazać, że to jednak nie jest to urządzenie. W oprogramowaniu zrobienie prototypu to jest dużo krótszy proces. Tutaj mamy kilka miesięcy projektowania, potem oczekiwanie na wyprodukowanie czegoś, na dostarczenie komponentu, który musimy zamówić jeszcze praktycznie projektując. Zmontowanie i doprowadzenie do tego, żeby zadziałało, to też kilka ładnych tygodni. Szukanie błędów, żeby na koniec stwierdzić, że to jednak nie spełnia do końca naszych oczekiwań, że symulacje jednak troszkę nam zakłamały… Mam nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie, bo czekanie na kluczowe komponenty kolejny rok bardzo by sprawy utrudniło.

Sylwia: Praca w R&D nie jest typowa. Jeden krok wprzód, dwa kroki wstecz. Trzeba się z tym liczyć. Myślę też, że nie każdy ma w sobie taką gotowość i naturalne predyspozycje, które według mnie są wymagane do pracy w R&D. Jak sobie radzisz z tą zmiennością? Jak się czujesz w ogóle w R&D?

Wojciech: W ogóle nie wiem jak by to było, gdyby rzeczy się nie zmieniały tak szybko. Nie można się nudzić, zawsze jest coś nowego. To też nie jest tak, że absolutnie wszystko jest nieprzewidywalne. Niektóre rzeczy wychodzą, niektóre nie wychodzą. Trudno przewidzicie te, które nie wyjdą. Można się przed różnymi niespodziankami zabezpieczyć. Długie doświadczenie pozwala na oszacowanie poziomu swojej niewiedzy. Zabierając się do jakiegoś projektu, wiem gdzie spodziewam się problemów i tam się szczególnie zabezpieczam, np. daję większą ilość punktów pomiarowych, żebym był w stanie zdiagnozować potencjalne problemy. Albo projektuję urządzenie tak, abym w razie czego mógł łatwo zamienić jeden komponent na drugi, nie usztywniając go. Bardziej zwiększam modułowość. Więcej inwestuję we wcześniejszy prototyp, wyposażając go np. w funkcje nadwymiarowe, niepotrzebne w docelowym, ale pozwalające na pewną elastyczność w razie problemów. Potem można tych funkcji się pozbyć, żeby potanić urządzenie, ale wcześniej są one bardzo przydatne. Nawet jeżeli ostatecznie ich nie użyjemy.

Sylwia: Brzmi racjonalnie, tylko zakładam, że wymaga też bardzo dużej wiedzy gdzie i jak mitygować te ryzyka, przewidzieć co się może wydarzyć. Myślę, że bez wiedzy i tego backgroundu zawodowego, który masz, ciężko pracować szczególnie przy sprzęcie i ciężko przewidywać takie zachwiania i problemy, które mogą się pojawić.

Wojciech: Popełniłem przez ostanie 20 lat naprawdę dużo błędów.

Sylwia: Człowiek się uczy na błędach. Jeżeli to są błędy z których potrafimy wyciągać wnioski, to super. Chciałabym wrócić jeszcze do tej części software-owej. Czy miałeś wcześniej przyjemność pracować z zespołami wytwórczymi?

Wojciech: Nie tak profesjonalnymi jak u nas.

Sylwia: W takim razie jak ci się pracuje i jak postrzegasz nasz zespół R&D?

Wojciech: Nie miałem wcześniej bezpośredniej styczności w takimi zespołami. Przy sprzęcie te zespoły były mniejsze, pracowały w trochę innym reżimie. Również inżynierowie, którzy zajmowali się rozwijaniem oprogramowania, zajmowali się także rozwijaniem sprzętu. To nie byli programiści, to byli elektronicy, mechanicy i fizycy, którzy programują. Przenosili więc pewne metody pracy ze swojej pierwotnej specjalności, co sprawiało że zupełnie inaczej to środowisko programistyczne wyglądało. Naszym celem zwykle nie było uzyskanie produkcyjnego oprogramowania o takiej skali, w jakiej my robimy to w tej chwili. To było bardziej prototypowo, więc dla mnie zupełną nowością są sformalizowane metodyki projektowe. Znałem je, miałem z nimi do czynienia, ale nie stosowałem ich w oprogramowaniu.

Sylwia: Też pracujesz w Agile’u w swoim obszarze?

Wojciech: W sumie to pracowałem w Agile’u zanim w ogóle poznałem to pojęcie. Trudno było inaczej. W momencie kiedy Agile i Scrum stały się modne, to zorientowałem się że robię to od lat. Może nie w taki formalny sposób, nie nazywając wszystkiego wprost, ale te wszystkie rzeczy były obecne i narodziły się na skutek popełnianych błędów. Po to żeby uniknąć każdego błędu który robiliśmy, wprowadzaliśmy jakaś zmianę procesową, która po kilku latach doprowadziła do tego, że mieliśmy scrumowy zespół, nie wiedząc nawet o tym.

Sylwia: Na ile software architekci pracujący w zespołach wytwórczych mają wpływ na Twoją prace? I czy w ogóle mają? Na ile ta architektura się zazębia lub jest konsultowana? Jak to wygląda jeśli chodzi o architekturę sprzętu i architekturę oprogramowania?

Wojciech: One na siebie wpływają, może nie tyle sama architektura oprogramowania co wymagania jakie stawiamy przed SDN-em jako całością. Wiemy jakiej przepływności chcemy się spodziewać, jakie będziemy mieli strumienie ruchu, jaki chcemy mieć zakres zarządzania nimi. Te wszystkie wymagania rozdzielają się na strumień sprzętowy i strumień software’owy. Oba muszą je spełnić. Tymi samymi ścieżkami wraca informacja zwrotna, która mówi np: tego nie osiągniemy albo osiągniemy to, ale w trochę dłuższym czasie. Albo te wymaganie jest nadmiarowe – może spróbować wyrazić to jakoś inaczej? I to wszystko ściera się z powrotem w tej architekturze. Także komunikacja jest przez pośrednika, przez takiego architekta, który musi spinać wszystko razem.

Sylwia: Jakie według Ciebie trzeba mieć kompetencje lub zainteresowania, żeby projekt SDN był ciekawy?

Wojciech: Trzeba się pasjonować tematami sieciowymi. Na pewno nie można lubić sztampowych projektów. Trzeba być gotowym na ciągłą naukę czegoś nowego i na to, że niektóre rzeczy nie będą wychodzić. To są rzeczy, które są typowe dla prac badawczo-rozwojowych, dla R&D.

Sylwia: A jak z cechami osobowości?

Wojciech: Trzeba się dobrze odnajdywać w takim dynamicznym środowisku. Tego, że robię coś pod jakieś wymagania, ale potem okazuje się że te wymagania nie całkiem miały sens i trzeba je zmodyfikować, część pracy jest do kosza, a część do przerobienia. Kogoś coś takiego będzie frustrować, że zmieniły się wymagania, ale one musiały się zmienić po to, żebyśmy zrealizowali cele biznesowe. Po prostu część pracy służyła temu, żebyśmy zweryfikowali swoje wcześniejsze przekonanie. To jest normalne. Żeby dobrze z tym żyć, trzeba trochę wychodzić ponad swoją pracę. Być specjalistą w swojej dziedzinie, ale też być w stanie spojrzeć szerzej na wszystkie warstwy, które są ponad nami. Jak nie zrozumiemy przyczyny zmiany, to będziemy się nią frustrować. Jeżeli zobaczymy i zrozumiemy, że system w którym pracujemy jest systemem naczyń połączonych i wszystko wpływa na wszystko, jeżeli chociaż część tych wpływów zrozumiemy, to będziemy zmianami frustrować się znacznie mniej. Potrzebna jest więc umiejętność wychodzenia poza swoją specjalizację, patrzenia trochę szerzej.

Sylwia: Takie myślenie out of the box.

Wojciech: I na boki. Ciekawość tego co robią inni, jak ich praca wpływa na naszą. Jak się zazębia.

Sylwia: A co Ty znalazłeś w projekcie SDN? Jak Ciebie ten projekt rozwija?

Wojciech: Dla mnie to jest całkiem nowa gałąź wiedzy. Nie sam SDN, a w ogóle tematy sieciowe. Wcześniej umiałem skonfigurować domowy router, teraz orientuję się powoli jak skomplikowaną maszynerią jest sterowanie ruchem sieciowym. Nie mówię nawet o całym internecie. Zwykła sieć firmowa to jednak złożony organizm, który wymaga by o niego zadbać, wymaga znajomości wszystkich jego zakamarków. A SDN rozszerza to o tyle, że przewiduje iż złożoność sieci będzie cały czas rosła. Z resztą same jego narodziny były odpowiedzią na rosnącą i trudną do opanowania złożoność sieci. To są mechanizmy, które pozwalają przestać zajmować się szczegółami. Pilnowania wszystkich połączeń, który komputer z którym musi gadać i jaki ma numerek i bardziej definiowanie przez cele zachowań całej sieci niż schodzenie na poziom poszczególnych urządzeń sieciowych. Temu służy SDN.

Sylwia: Bardzo techniczna odpowiedź. Definiujemy to jako sieć przyszłości, jako Święty Graal telekomunikacji XXI wieku. Jakbyś to wytłumaczył przeciętnemu użytkownikowi czym jest SDN i do czego będzie wykorzystywany?

Wojciech: Wyobraź sobie, że zapraszasz na obiad rodzinę. Wujek nie je mięsa, ciocia jest na diecie bezglutenowej, a siostra jest weganką. Stajesz przed półką w sklepie i zastanawiasz się co zrobić, żeby się jak najmniej narobić i żeby każdy dostał to, co lubi, najadł się i był zadowolony. Kombinujesz, szukasz przepisów, zaczynasz modyfikować je żeby zastąpić składnik w którym jest jakiś alergen. Całe mnóstwo kombinowania i dopytywania się. Rożne alergie krzyżowe. Cała wielka logistyka. W momencie gdy już gotujesz ten obiad, to dowiadujesz się, że przyjdzie jeszcze ktoś, kto np. nie je cukru. I znowu kombinujesz jak to zrobić, żeby zmienić jak najmniej i żeby cały czas wszyscy byli maksymalnie zadowoleni. Dużo takiego bardzo drobnego myślenia na poziomie składników, na poziomie przepisów. Tak wyglądała do tej pory konfiguracja sieci. A wyobraź sobie, że zapraszasz teraz nie 10, a 200 osób.

Sylwia: Tych alergenów krzyżowych też jest więcej.

Wojciech: Więc SDN to jest myślenie takie: tu jest lista osób; te osoby chcą być najedzone; takie są ich uwarunkowania; dobierz przepis.

Sylwia: To rzeczywiście brzmi bardzo skomplikowanie. A mógłbyś wytłumaczyć do czego będzie wykorzystywany SDN w przyszłości? Do czego może być wykorzystywany SDN? Poza oczywiście naszymi potrzebami biznesowymi, wewnętrznymi.

Wojciech: Do tego wszystkiego, do czego są wykorzystywane technologie, które teraz zastępuje. Wszystkie urządzenia sieciowe, które spinają małe sieci w większe, a większe sieci w cały Internet. W tej chwili one są każde z innej parafii. Urządzenie jednej firmy konfiguruje się w taki sposób, a innej zupełnie inaczej. Część rzeczy trzeba zrobić ręcznie, a do części masz jakieś półautomatyczne narzędzia. To co wnosi SDN, to jest tzw. rozdzielenie płaszczyzny danych i płaszczyzny sterowania. Ujednolicony sposób sterowania urządzeniami sieciowymi, niezależnie od jakiego producenta wezmę urządzenie. Gdy wgram na niego swoje oprogramowanie, to mogę zapomnieć o tym co te urządzenie potrafi, bo ono samo poinformuje sterownik o tym co potrafi, a sterownik tak dobierze recepturę, żeby wykorzystać jego możliwości. Tak przekieruje połączenia, żeby optymalnie wykorzystać wszystkie przepustowości fizyczne, którymi dysonujemy, aby nic się nie marnowało. Nagle wzrasta nam zapotrzebowanie, bo jest jakiś turniej e-sportowy i w jednym  miejscu naszej sieci potrzebujemy na kilka godzin mieć dużo większą niż zwykle przepływność. Nie musimy o tym w ogóle wiedzieć, bo sterownik będzie w stanie to wykryć i przekierować połączenia tak, aby optymalnie wykorzystać wszystko. W starym podejściu musielibyśmy wiedzieć o tym z pewnym wyprzedzeniem, przygotować się do tego, ręcznie przełączyć, a potem przełączyć z powrotem. Tutaj wprowadzamy mechanizmy, które mogą to zrobić automatycznie albo można się do tego przygotować w dużo prostszy sposób, zintegrowany za pomocą jednej platformy.

Sylwia: Bo oczywiście SDN może mieć też różne funkcjonalności. W zależności od tego jak zaprogramujemy urządzenie, to może być routerem, switchem, przełącznikiem lub anty-DDOSem. Powiedz w takim razie jak te funkcjonalności są wykorzystywane i czy są już wykorzystywane w EXATEL?

Wojciech: To będzie końcowy etap, że każde urządzenie będzie takim kameleonem. To jest bardzo obrazowy przykład, że mamy jedno i to samo urządzenie, które może się zmieniać, ale jest to końcowy etap tworzenia oprogramowania. Wcześniej trzeba zrobić całą bazę, właśnie z ujednoliconego sterowania ruchem. Musimy nauczyć się każdego urządzenia tak, żeby było ono w stanie o sobie raportować i przyjmować ujednolicone zestawy poleceń. I wtedy jeżeli odpowiednio duża grupa urządzeń będzie to potrafiła – od tych największych routerów rdzeniowych po te najniższe, dostępowe – wtedy ten kameleonizm wyjdzie niejako sam z siebie.

Sylwia: Wspomniałeś na początku, że SDN to dla Ciebie nowa dziedzina, którą zgłębiasz w EXATEL. Jakie obecnie tajemnice SDN zgłębiasz? Nad jakimi wątkami pracujesz? Co Cię pochłania?

Wojciech: Na przykład protokół OpenFlow, który będziemy implementować w naszym rozwiązaniu sprzętowym. Jest to standard, który został przyjęty przez ONF, czyli Open Networking Foundation i który w taki najbardziej pełny sposób pozwala sterować urządzeniem. To nad czym my się zastanawiamy, to jest taki zgniły kompromis pomiędzy tym co chcielibyśmy, a tym co można, a zwłaszcza można tanio. Wiemy już po naszych wcześniejszych eksperymentach, że prawdopodobnie w układzie FPGA nie zaimplementujemy pełnej funkcjonalności OpenFlow tak jak byśmy tego chcieli, a przynajmniej nie uzyskamy takiej przepływności jaką byśmy chcieli. Zastanawiamy się więc co można z niego siekierką ociosać, żeby cały czas robił wystarczająco dużo w elastyczny dla nas sposób. Ciągle z resztą poruszamy się w takich kompromisach. Po stronie softwearowej również, dlatego że wiele urządzeń które w tej chwili można kupić, które chcemy wykorzystać, na których w naszych labach możemy to rozwiązanie testować, nie ma takiej funkcjonalności zaszytej w sprzęcie jaki byśmy chcieli. Musimy więc kombinować jak użyć ich funkcjonalności, która została zaprojektowana do trochę innej filozofii sterowania siecią. To jest zresztą powód dla którego w ogóle robimy urządzenia sprzętowe. Urządzenia w tej chwili dostępne, są zaprojektowane z myślą o wcześniejszej filozofii sterowania siecią. Tą ręczną, gdzie każde urządzenie konfigurujemy osobno. Każde musimy znać sami.

Sylwia: Z tego co mówisz wynika, że nie ma jeszcze takich urządzeń/rozwiązań, które mają te wszystkie funkcjonalności potrzebne w EXATEL. Które spełniałyby nasze oczekiwania. Czy nie masz takich obaw i nie widzisz ryzyka, że ktoś może te urządzenie za chwilę zrobić i ono trafi za chwilę do sprzedaży?

Wojciech: Być może będzie. Po to między innymi rozpoczęliśmy tę gałąź tworzenia własnego sprzętu, żeby być przed innymi, a co najmniej na równi z innymi. Nie wszystkie rozwiązania, które możemy obecnie kupić, spełniają wszystkie nasze potrzeby. Odpowiadamy na to tworząc własne rozwiązanie sprzętowe, bazujące na układach FPGA, które są takimi programowalnymi układami logicznymi i w których można zaszyć praktycznie dowolną logikę. Prawdopodobnie to nie jest końcowy przystanek. Wiemy już, że one nie rozwiążą wszystkich naszych problemów, ale przez swoją programowalność i bardzo dużą elastyczność, będą dla nas świetnym poligonem badawczym, na którym będziemy mogli testować nowe algorytmy, sterowanie ruchem, implementować te protokoły, które będą się pojawiać i to jest taki typowy przystanek przed tworzeniem swojego własnego chipa, własnego, krzemowego, zintegrowanego układu. Mam nadzieję, że skończy się to tak, że będziemy jedną z niewielu organizacji w Polsce, która stworzyła tak zawansowany chip typu ASIC. Czyli własny chip do specjalnych zastosowań. Element krzemowy, który będziemy sprzedawać na cały świat. Tego sobie życzę.

Sylwia Buźniak
HR Bussines Partner
Wojciech Gołębiowski, EXATEL
Wojciech Gołębiowski
Kierownik ds. Projektów Badawczo-Rozwojowych